Stół przeżył nie jedno odwiedzanie, przez nie jedno pokolenie. Najfajniej siedzi się pod spodem. Pamiętam swojego maleńkiego braciszka (teraz już dorosłego faceta), który usypiał wszędzie gdzie się dało. Pod stołem, a i owszem również zdrzemną się, tyle że postanowił zrobić to w trakcie przechodzenia z jednej strony na drugą. Rezultat był taki, że z jednej strony zwisała mu głowa z drugiej nogi, a brzuszek znalazł przystań na podeście stołowym.
Szopka ma również swoją historię... Jest to domek wykonany dla maleńkiej dziewczynki rękoma jej taty. Tą dziewczynką była moja mama :). Domek nieco obdrapany z powyginanymi deseczkami, ale czyż nie jest dzięki temu cudowniejszy? Mama wypełnia go siankiem i figurkami, które w rączkach dzieci lubią czasem odwiedzać nasz dom. Do tej pory konik mieszka z nami... hmm
Na końcu była jeszcze sesja zdjęciowa na wysięgniku niezbyt pokaźnych moich rąk, z wygibasami babci tak by dziecko się uradowało do szkiełka :)
no i uradowało się dziecko do szkiełka :) nieśmiało trochę, ale zawsze! :)
OdpowiedzUsuń