Ostatnio rozmawialiśmy na poważne tematy z paniami z przedszkola naszego Maćka.
Padłam ze śmiechu po prostu jak usłyszałam opowieści o tym jak nasz synek ukochany się bawi. Oczywiście nie omija zabaw najbardziej na świecie zakazanych takich jak skakanie na tak zwanego Małysza, z najwyższego punktu na placu zabaw. Jak to uprawia sztuki walki wespół zespół z kumplami.
Najbardziej ubawiłam się jednak jak to mój słodki Maluszek razem z ulubioną koleżanką Anią bawi się w dom z podziałem na role, gdzie pojawia się oczywiście mama, tata, niunia (dzidzia) i piesek oczywiście (czyli cała rodzinka w komplecie). Scenki odbywają się w pobliżu kuchenki gdzie Ania gotuje obiad, a mój uroczy synek donośnym głosem "Jak tam obiad, co tak długo?"
Rety u nas w domu wykonujemy wspólnie prace domowe bez wspólnego poganiania się!
Stereotypy…hmm
Nie chcę się nawet zastanawiać co pomyślała sobie przedszkolanka:D
OdpowiedzUsuń